Ciąg dalszy artykułu o wędkarskich metodach połowu śledzi.
Mimo trudności związanych z konstrukcją budowli i panującymi tu warunkami, a tym samym wymuszonymi pewnymi zachowaniami, jest to świetne miejsce dające wyjątkowo dobre efekty połowów w krótkim czasie. Dodatkową jego wadą jednak jest oddalenie od najbliższego przystanku autobusowego o ok. 3km, a do najbliższego miejsca parkingowego mamy do przejścia ok. 300m.
Pirs przy Skwerze Kościuszki w Gdyni. Najbliższym i najbardziej charakterystycznym obiektem, dzięki któremu możemy tu trafić, jest chyba Oceanarium. Pirs ten jest tuż za nim, wraz z parkingiem, gdzie bez problemu zaparkujemy nasz samochód [fot. 3a, b].
Jest to dobre miejsce do połowu wszelakich ryb morskich, np. śledzi w kwietniu czy belony w maju.
Fot. 3a – Pirs przy Skwerze Kościuszki w Gdyni.
Fot. 3b – Pirs przy Skwerze Kościuszki w Gdyni.
Wejście do portu w Darłówku. Darłówko stało się od kilku lat moim ulubionym miejscem urlopowym. Każdego roku staram się przynajmniej jeden tydzień urlopu spędzić właśnie w tej miejscowości. Fakt, iż od Darłówka zaczęła się moja przygoda z wędkarstwem morskim oraz wyjątkowy jego klimat sprzyjający wędkarstwu sprawiają, że zawsze będę tu powracać z sentymentem.
Fot. 4a – Wejście do portu w Darłówku (a).
Fot. 4b – Wejście do portu w Darłówku „główki”: zachodnia (b).
Fot. 4c – Wejście do portu w Darłówku „główki”: wschodnia (c).
Na uwidocznionych na zdjęciach „główkach” u wejścia do portu w Darłówku [fot. 4a-b-c] próbowałem złowić śledzia każdego roku i jeszcze nigdy mi się to nie udało. Wynika to jednak z faktu, iż swój urlop spędzałem tu zawsze w lipcu. Zarzucając w tym czasie zestaw śledziowy udawało mi się łowić jednego roku tubisy, drugiego belony, a w zeszłym roku nawet okonie. Tym nie mniej wystarczy wpisać np. w serwisie YouTube hasło „połów śledzi”, a bez problemu znajdziemy filmy kręcone podczas połowu śledzi właśnie w Darłówku. Nawet jeśli w opisie filmu nie będzie informacji o miejscu połowu, wejście do portu w Darłówku jest tak charakterystyczne, że poznamy je już w pierwszych kadrach filmu. Nie sposób pomylić go z żadnym innym.
By rozpocząć połów śledzi potrzebne nam będzie oczywiście wędzisko z kołowrotkiem oraz zestaw śledziowy. Jeśli chodzi o kołowrotek i wędzisko nie ma tu specjalnych wymagań. Osobiście jestem przeciwnikiem w tym przypadku inwestowania w drogi sprzęt. Śledzie podczas połowu tracą ogromną ilość łuski, która będzie oblepiać praktycznie wszystko – ręce, ubranie, wędzisko, kołowrotek, łuska będzie wokół całego naszego stanowiska. Warto jest mieć pod ręką jakąś szmatę, by nadmiar łuski ścierać z wędki, póki jest jeszcze mokra, bowiem jak przyschnie, jej usunięcie stanie się kłopotliwe. Niestety, przy połowie śledzi często liczy się szybkość i na takie ścieranie możemy nie mieć po prostu czasu. Dlatego też sugeruję używanie jak najtańszego sprzętu. Niezależnie od tego, czy to będzie przelotówka teleskopowa, składany spinning, czy też w niektórych przypadkach nawet zwykły bat, niech będzie to sprzęt niedrogi, by nam później nie było żal, gdy zostanie po prostu zniszczony. Dokładnie to samo tyczy się kołowrotka.
Warto jest też przemyśleć zakup uniwersalnego sprzętu, który będzie nam służył zarówno do połowu śledzi jak i w późniejszym okresie belony metodą spławikową. Belona bowiem po wyholowaniu gubi jeszcze większą ilość łuski mogąc również doprowadzić nasz sprzęt do znacznego podniszczenia. Uważam, że po prostu wskazane jest mieć co najmniej jedno niedrogie wędzisko służące do „brudnych” połowów obu wspomnianych ryb, które jeśli ulegnie zniszczeniu nie spowoduje znacznej straty.
Wędzisko jednak musimy dobrać do miejsca, w którym zamierzamy łowić pod względem długości. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia pirsu w Nowym Porcie czy też wejścia do portu w Darłówku, by domyślnie założyć, że w tych miejscach będzie potrzebne raczej wędzisko dłuższe. W końcu mając śledzie na hakach trzeba je podnieść kilka metrów w górę. W przypadku natomiast niskiej kaszycy na Górkach Zachodnich (z której poziomu do lustra wody jest mniej niż pół metra), gdy śledź bierze przy samej jej konstrukcji, wskazana jest wędka krótka, a nawet niedługi bat.
Nie znając do końca miejsca, w którym mamy zamiar łowić śledzie, warto zabrać ze sobą dwie wędki. Mogą to być np. przelotówki o dł. 3,6m i 2,7m. Zależnie od konstrukcji nabrzeża, jego wysokości, różnicy poziomów między nabrzeżem, a wodą oraz od odległości, na którą będziemy rzucać nasz zestaw użyjemy wędki krótszej lub dłuższej. Charakterystyka miejsca połowu śledzi w dużo większym stopniu będzie miała wpływ na użyty przez nas zestaw śledziowy. Właśnie na nim proponuję skupić największa uwagę bowiem od niego zależeć będzie najwięcej.
Zgodnie z polskim prawem zestaw do połowu śledzi (w żargonie nazywany również choinką) może się składać z pięciu haczyków. Z jego nabyciem nie ma żadnego problemu, w każdym szanującym się sklepie wędkarskim dostaniemy zestaw przynajmniej jednego producenta [fot. 5]. Należy jednak zwrócić uwagę na wspomnianą ilość haczyków. Zdarza się, że zestawy te są sprowadzane z państw, w których dopuszczalna jest większa ich ilość, np. 6 lub 7. W przypadku kontroli nie pomoże nam tłumaczenie, że taki zestaw nabyliśmy w sklepie i po prostu zapłacimy mandat.
Fot. 5a – Przykładowe gotowe zestawy śledziowe firmy Daiwa (a).
Fot. 5b – Przykładowe gotowe zestawy śledziowe firmy Cormoran (b).
Fot. 5c – Przykładowe gotowe zestawy śledziowe firmy Jaxon (c).
Często jest tak, że sprzedawane zestawy śledziowe (a w zasadzie można to uogólnić do wszystkich sprzedawanych przynęt) mają bardziej cieszyć oko wędkarza, aniżeli wabić ryby. W zestawach tych montowane są przy hakach różnego rodzaju błyskotki, świecące w ciemności koraliki, połyskująca rybia skóra itp. Nasuwa się przy tym pytanie – czy te wszystkie dodatki tak naprawdę pomagają? Moja odpowiedź jest prosta – taki zestaw może kupić tylko początkujący amator lub turysta spędzający bez żadnego przygotowania urlop w miejscowości nadmorskiej. Ktoś kto ma już jakieś doświadczenie bardzo szybko zauważy jego mankamenty.